Natalia Penar

Minimalizm- sztuka wyhamowania

Powiedziałabym, że sztuka wolności. Filozofia życia.

Pozbycia się niepotrzebnych rzeczy,  tzw. rozpraszaczy, nie tylko w sferze ubrań, których mamy zbyt wiele, i które przytłaczają swoją niedorzeczną ilością każdego dnia, ale również przedmiotów codziennego użytku- równie zbędnych, i których posiadanie wcale nie sprawi, że będziemy lepsi, szczęśliwsi, bardziej zadowoleni, spełnieni, a może dzięki tej przytłaczającej ilości przeciwnie – bardziej sfrustrowani i przygnębieni.

PRESJA

W świecie maksymalizmu, w którym specjaliści od marketingu i sprzedaży dyktują nam swoje własne, rozfanatyzowane prawa o lepszym i wygodniejszym życiu, wyznaczają trendy: ile samochodów powinno stać w naszych garażach, ile zer na koncie jesteśmy w obowiązku dzierżyć, żeby być fajni- (absolutne kryterium sukcesu), ile botoksu wypada wstrzyknąć, żeby nie odstawać od okładek, ile w roku odbyć podróży egzotycznych, by wypełnić nimi Instagram.

Listę “co, i ile powinniśmy”, każdy z Was może uzupełnić, według własnego uznania:

1

2

3

4

5

Wmawia się nam, że stan perfekcyjności i posiadania wypełni przestrzeń, którą nazywamy pustką i nienasyceniem.

UBEZWŁASNOWOLNIENIE

Dedykujemy swój czas osobom, których nie do końca lubimy. Chodzimy do pracy, która (być może oprócz wynagrodzenia) nie daje satysfakcji. Żyjemy pod dyktaturą konsumpcjonizmu, któremu machinalnie ulegamy i wciąż czujemy nienasycenie. Tak naprawdę ktoś lub coś reżyseruje nam życie wpływając na nasze wybory.

Dlaczego?

OCENIANIE

Pamiętam jak dziś, kiedy w nowo poznanym towarzystwie moja serdeczna przyjaciółka, po kaskadzie pochlebstw zawodowych nowo poznanej świty, dostała ataku paniki na pytanie, “(…), A Ty? Czym się zajmujesz”? Było to coś w rodzaju ekspresowego zaszeregowania jej w społecznym systemie wartości. Jesteś managerem projektu w międzynarodowym korpo- czytaj- pewnie dobrze sobie radzić, jesteś ogarnięta, a jeszcze lepiej zarabiasz- cool. Moja przyjaciółka owszem, zajmowała się managmentem stanu bezrobocia, który wprawiał ją wówczas w wyjątkowy dyskomfort, nie tyle ekonomiczny, co właśnie społeczny. Nawet zawierając świeże znajomości, czempionat wiodą pytania bądź co bądź odnośnie statusu, z możliwością natychmiastowego przyklejenia łaty.

KOMPULSYWNE KUPOWANIE A SZTUKA MINIMALIZACJI

Przyczyny kompulsywnego kupowania są różne: znudzenie, lęki, zazdrość, chęć dowartościowania się, poprawienie sobie humoru, kompleks kastracyjny u kobiet wynikający z  poczucia bezużyteczności, żądza posiadania produktów luksusowych, na które stać niewiele osób a tym samym uplasowania się wysoko w hierarchii społecznej (materialnej hierarchii).

Więc kupujemy, zachłannie kupujemy, by załatać tę dziurę i zaspokoić własne, iluzoryczne potrzeby. Czy do końca własne?

Prym w grupie osób z jakimi zdarza mi się pracować nad poprawą jakości życia, poprzez minimalizowanie niepotrzebnych ubrań, wiodą “łowcy okazji”, których szafy zazwyczaj pękają w szwach. Ale które są arsenałem chybionych wyborów i wzrostu niezadowolenia z siebie i ze swojego wyglądu, co pogłębia ich frustrację.

MNIEJ ZNACZY WIĘCEJ.

Oczyszczenie własnej przestrzeni, ale też umysłu jest wstępem do poprawy jakości życia. Do zwiększenia świadomości, co jest mi naprawdę potrzebne, a bez czego mogę się obejść.

I po to, między innymi służy detoks, a potem świadome zakupy, gdzie nie nie ilość ma znaczenie.

SLOW FASHION/ SLOW LIFE

Ja też integruję się z Tobą i wciskam hamulce.  Przestałam zasłaniać się wymówką, iż jestem stylistką i przecież mogę kupić sobie 20 parę spodni, albo kupię tę torebkę, bo (co prawda przygniecie mój budżet), to na przykład podniesie prestiż i będę szczęśliwsza. To wszystko nieprawda. Poczujesz radość na chwilę. I to najbardziej w momencie (o ironio!) spustoszenia karty kredytowej (moment płacenia w psychologii zakupów  dla konsumenta jest uznawany za najbardziej ekscytujący). Zazwyczaj jednak rzeczywistość dopada w czterech kątach, kiedy euforia drastycznie spada, i  kiedy zakupiona rzecz przestaje mieć czysto użytkowe znaczenie, a służy jako kolejny eksponat. Stąd często podczas detoksu szafy, wyławiam ubrania często z metką, których nigdy nie ubrałaś. Celowo piszę używając rodzaju żeńskiego, bo jest to domeną kobiet.

Wybieram świadomie. Selekcjonuję. Upraszam. Kupuję z głową i uczę się nowego stylu życia, gdzie przedmioty wokół mnie sprawiają mi radość, a ubrania są tymi, w których po prostu uwielbiam chodzić.

Leave a Comment